sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 17

   Tej nocy miałam małe problemy ze snem, ciągle zastanawiając się nad ostrzeżeniem Zacka. Mówił o Michaelu? Może wie coś więcej? W ogóle, czemu mi to powiedział? Myślałam, że.. on się o mnie martwi? Zack Seul. Ten, który był taki bezpośredni i którego nie cierpiałam, martwił się o mnie? Muszę przyznać, że zauważyłam w nim pewne zmiany... Ale nie wiem czemu tak się dzieje... To wszystko mnie zastanawia i dlatego nie mogłam zasnąć. Całą noc myślałam tylko o Zacku i tym przed czym mnie ostrzegał. Czyli prawdopodobnie przed Michaelem.
   Podniosłam się z łóżka i zaczęłam ubierać. Przypomniałam sobie, że dzisiaj mam się spotkać z Brooklyn. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie dobrze, jak kiedyś. Jeszcze zanim tu wylądowałyśmy. Od kiedy tu jesteśmy mało ze sobą rozmawiamy, co mnie trochę smuci. Każdy z nas zajął się teraz sobą i zapomniał o reszcie. To jest naprawdę przykre.
   Ubrana wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się na stołówkę, gdzie zauważyłam swoich przyjaciół. Od razu się do nich dosiadłam, uśmiechając się słabo. Siedzieli tam Emma, Shane, Brooklyn, Bradley, Martin i Angeline. Szukałam wzrokiem gdzieś niedaleko Lindsay, ale jej nie wypatrzyłam. Jedyne czyje spojrzenie odnalazłam to Zacka, który do mnie mrugnął, uśmiechając się łobuzersko, przez co na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Szybko starałam się je ukryć. Nie rozumiem czemu on tak na mnie działa.
- Wszystko w porządku, Fortis? - Spytał Martin, który patrzył na mnie z przejęciem.
- Tak - uśmiechnęłam się słabo, kładąc dłoń na jego ramieniu w celu uspokojenia blondyna.
- To nasze spotkanie dalej aktualne, prawda Lou? - Zaczepiła mnie Brooklyn.
- Tak, tak - pokiwałam głową.
- Świetnie.
    Między nami zapadła niezręczna cisza. Od kiedy nie mamy o czym rozmawiać? Co się stało?
- Jak idą wam treningi? - Próbowałam jakoś ciągnąć rozmowę. Ani trochę nie podobało mi się to, że panowała tu taka cisza.
- Russel mnie denerwuje - westchnęła Emma. - Cały czas mnie podrywa, chociaż powiedziałam mu, że mnie nie interesuje - zaczęła rysować wzorki na stole. Spojrzałam na siedzącego obok niej Bradleya, który patrzył na nią ze smutkiem, ale się nie odzywał.
- Tak to jest. Niektórzy są strasznie upierdliwi - rzekłam.
- Jak Zack - wymknęło się Shane'owi za co spiorunowałam go wzrokiem, ale postanowiłam to przemilczeć.
- Właśnie Lou - zaczęła Angeline. - Jak tam treningi z Zackiem? Bardzo cię męczy?
   Zacisnęłam pięści. Może i mnie przeprosili wczoraj, ale nadal mają o nim złe zdanie. Co się dziwię? Znają tylko tą złą stronę. Nie mieli okazji porozmawiać z tym nowym Zackiem. Powinnam przestać tak źle na to reagować.
- Wszystko jest dobrze - uśmiechnęłam się mimowolnie, a kiedy się zorientowałam szybko spuściłam głowę.
   Co się dzieje?
- Chyba nawet za dobrze - powiedział smutno Martin i odszedł od naszego stołu.
   Poszłam zaraz za nim. Chciałam się dowiedzieć co się dzieje. Znaczy.. domyślam się, że to przez to, że dobrze dogaduję się z Zackiem, ale chciałam z nim o tym porozmawiać. Może jakoś pomóc. 
- Timido! - Krzyknęłam, kiedy znajdowaliśmy się już na korytarzu.
   Na dźwięk mojego głosu chłopak od razu się zatrzymał i niepewnie odwrócił w moją stronę.
- Louise. Nie czuję się najlepiej na rozmowę z tobą - westchnął.
- O czym ty mówisz? - Skanowałam jego twarz, aby cokolwiek zrozumieć.
- Boli mnie to, że ty nic do mnie nie czujesz - wyjaśnił.
- Martin - zbliżałam się do niego, ale ten wtedy zrobił krok w tył. Nie wiem czemu, ale zachciało mi się płakać.
- Bardzo cię lubię Louise. Ba! Nawet kocham, ale ty tego nie odwzajemniasz, a może nawet czujesz coś do tego Zacka. W czym on jest lepszy ode mnie? - Jego głos był załamany.
- J-ja... - starałam się coś powiedzieć, ale nic nie było w stanie wylecieć z moich ust.
- Właśnie.
   Odwrócił się i zaczął wchodzić po schodach, zostawiając mnie samą. Kompletnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć, aby go nie zranić. Nie mogłam zaprzeczyć, że czuję coś do Mulata. Sama tego nie rozumiem, a nie chciałam też okłamać Martina. Jednak czuję się źle. Źle mi z tym, że przeze mnie cierpi mój najlepszy przyjaciel. Przez głupią nieodwzajemnioną miłość. 
   Zrezygnowana wracałam na stołówkę i wtedy wpadłam na Brooklyn, która była uśmiechnięta od ucha do ucha. Ten widok nawet mnie rozpromienił, mimo tego co właśnie czułam.
   Razem z brunetką udałyśmy się do jej pokoju, gdzie zajęłyśmy miejsce na łóżku. 
- Dobrze. A teraz mów mi wszystko co leży ci na serce moja droga - powiedziała poważnie, a jej słowa bardzo mnie zaskoczyły, na co wytrzeszczyłam oczy. - Wiem, że coś jest nie tak. Mów wszystko. Ja wysłucham - położyła dłoń na moim ramieniu.
- Okay - westchnęłam i powiedziałam jej wszystko co jest związane z Martinem i Zackiem. 
   Dziewczyna ani razu mi nie przerwała. Cały czas uważnie słuchała, analizując fakty. Nic nie powiedziałam o Michaelu. Postanowiłam, aby ten temat został tylko dla mnie i Mulata. Na dodatek nie chciałam martwić Brooklyn. 
   Kiedy skończyłam jej wszystko opowiadać głośno wypuściłam powietrze, a między nami nastała chwila ciszy, prawdopodobnie po to, aby Brook mogła ułożyć w głowie odpowiednie zdania.
- Dość sporo tego wszystkiego - powiedziała zamyślona. - Powinnam przy tobie być częściej. Nie wiem co się z nami stało. Nagle wszyscy się od siebie oddaliliśmy - stwierdziła, a ja się z nią zgodziłam. Tak właśnie się stało. - Co do Martina. Chłopak powinien się pogodzić, że nic do niego nie czujesz, a możesz się zakochać w kimś innym. Z czasem powinno mu przejść, a ty nie masz o co się obwiniać moja droga - uśmiechnęła się do mnie pocieszająco. - Oczywiście nie jestem dumna, że podoba ci się Zack, ale każdy ma inny gust i ty chyba znasz go najlepiej, więc może nie jest on taki zły. Z tego co mi powiedziałaś zmienił się i to na lepsze. Może mu na tobie zależy? Nie wiem. Dziwne to dla mnie. Nie pomyślałabym, że on może się tak zachowywać - pokręciła głową. - Zresztą. Co ja tam wiem. Jestem tutaj tak długo jak ty i nie rozmawiam z nim - zaśmiała się. - Mimo, że za nim nie przepadam.. mam nadzieję, że między wami będzie wszystko w porządku.
- Wow, Brooklyn - zaśmiałam się. - Tylko, że ja nie mam zamiaru być z Zackiem. Wiesz doskonale, że ja nie chcę mieć nikogo. Nie chcę być znowu zraniona jak przez Luke'a.
- Skąd wiesz, czy Zack zachowa się tak głupio jak Luke? - Uniosła brew. - Okay. Na początku zależało mu tylko na tym, aby się z tobą przespać, ale skoro on nadal walczy to chyba już nie tylko na tym mu zależy. Pomyśl chwilę. Jaki normalny facet, który chce się z kimś przespać męczył by się z dziewczyną tak długo? Może z początku chciał tego, ale przez jego zawziętość mógł coś do ciebie poczuć - zauważyła, a mnie zaskakiwały jej słowa. To możliwe, że Zack się we mnie zakochał?
- Ale.. - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie mówię, żebyś od razu mu się na szyję rzuciła, ale nie możesz go odrzucić, jak będzie chciał się z tobą umówić czy coś - gestykulowała.
- Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. To dla mnie dziwne - pokręciłam głową.
- Wiem, wiem kochana - objęła mnie swoim ramieniem. - Trochę to skomplikowane.
- Dokładnie - westchnęłam. - A jak tam u ciebie, Brook? - Spytałam, unosząc głowę.
- U mnie? Wszystko dobrze. Tak myślę. Między mną a Shanem jest wszystko w porządku, ale... on strasznie jest nastawiony na Zacka. Nie cierpi go, dlatego też tak reaguje jak o nim rozmawiamy. Poproszę go, żeby przy tobie tak go nie obrażał. Zdążyłam zauważyć, że ci się to nie podoba.
- Taa - powiedziałam smutno. - Ale na pewno wszystko dobrze?
- Tak - uśmiechnęła się. - Płakałam kiedy mieliśmy tu iść, a teraz jestem szczęśliwa. To wylosowanie było najlepszym co mnie w życiu spotkało - zaśmiała się. Przecież na początku bardzo nie chciała tu przyjść, a ile na tym zyskała? 
- Dzięki za tą rozmowę - powiedziałam. - Chyba potrzebowałam się komuś z tego wszystkiego wygadać - zaśmiałam się.
- Do usług! Jak będziesz miała jakiś problem przyleć do mnie od razu. Wyrzucę nawet Shane'a z pokoju jak będziesz mnie potrzebować - zaśmiałyśmy się. - Naprawdę Lou. Chcę wszystko naprawić - pogładziła mnie po ramieniu.
- Ja też - szepnęłam, przytulając się do przyjaciółki. 
    Bardzo potrzebowałam wygadać się komuś i otrzymać jego rady, a Brooklyn była najlepsza. Brakowało mi rozmów z nią. Tego, że zawsze sobie pomagałyśmy, a dzisiaj właśnie miałyśmy taki dzień. Powiedziałam jej o wszystkim co mnie męczy, a ona podała mi swoje rady, powiedziała co myśli i trochę ułożyła mi w głowie. Nie będę się już tak Martinem przejmować. Trzeba to przeczekać. Ból nie mija szybko, więc muszę dać mu czas. A Zack.. cóż mimo, że Brook za nim nie przepada powiedziała, że mam mu dać szansę, więc to chyba coś znaczy. To jest prawdziwa przyjaźń. To za czym tęskniłam.
    Opuściłam pokój przyjaciółki i kierowałam się do swojego, ale wtedy przypomniałam sobie o Emmie i o tym jak patrzył na nią Bradley. Postanowiłam dowiedzieć się na ten temat czegoś więcej, więc zapukałam w drzwi, prowadzące do jej pokoju. Po chwili pojawiła się w nich moja przyjaciółka, która na mój widok od razu się uśmiechnęła i rzuciła się na mnie.
- Tęskniłam za tobą, Lou! - Zaśmiałyśmy się.
    Weszłam do środa i zajęłyśmy miejsce na jej łóżku.
- Powiesz mi jak tam u ciebie sprawy? - Spytałam.
- Już wiesz o Russie.
- Tak, tak, ale.. Bradley. Lubisz go? - Dziewczyna była zaskoczona tym pytaniem.
- Tak. Jest bardzo miły i uroczy.. - zauważyłam jak na jej twarzy pojawiały się rumieńce. 
- Podoba ci się, prawda? - Uśmiechnęłam się, a brunetka od razu uniosła głowę, aby na mnie spojrzeć dwa razy większymi oczami.
- To widać? 
- Jak powiedziałaś, że jest miły i uroczy to się zarumieniłaś - zachichotałam.
- Za to ty się zarumieniłaś w stołówce jak na kogoś patrzyłaś.
- Tak - odchrząknęłam, czując się lekko niekomfortowo na tą uwagę.
- Kim był ten farciarz? - Zaśmiała się, szturchając mną. 
- Em.. nieważne - pokręciłam głową. - Ale Bradley coś próbuje w twoją stronę?
- Jest strasznie nieśmiały. Nie umiem go rozgryźć - powiedziała smutno, a ja już wiedziałam, że muszę porozmawiać z Bradleyem. 
- Na pewno wszystko kiedyś się ułoży - przytuliłam dziewczynę.
- Czemu nie chcesz mi powiedzieć dla kogo się zarumieniłaś? - Spojrzała na mnie podejrzanie. - Kogoś poznałaś? Trzeba przyznać, że długo nie rozmawiałyśmy.
- Tobyłzack - wyrzuciłam z siebie.
- Co?
- Zack - westchnęłam.
- Zack - powtórzyła. - Cóż. Mam nadzieję, że nic ci nie zrobi.
- Co? - Zmarszczyłam czoło. - Tak po prostu..
- Widać, że ci się podoba - przerwała mi. - Nie będę ci zabraniać kochać kogoś. To by było głupie - prychnęła.
- Tak, tak - pokiwałam głową. 
- Trzymaj się, Lou - pogładziła moje ramię, na co się uśmiechnęłam.
- Chyba już pójdę - oświadczyłam i pożegnałam się z Emmą, kierując się do swojego pokoju.
    Kiedy się w nim znalazłam, padłam na łóżko ze zmęczenia i natłoku myśli o Zacku. Denerwuje mnie to, że tyle o nim myślę. Nie chciałam tego. Nie chciałam się w kimkolwiek zakochiwać, poczuć coś więcej. Czemu tak się stało?
---
Znowu nie jestem przekonana do tego rozdziału. ;-;
Ten tydzień mnie bardzo wykończył. Wycisnęli ze mnie wszystko w tej szkole. ;-;
Dziękuję każdemu za komentarze. :) x
Pozdrawiam. xx

4 komentarze:

  1. Rozdział wyszedł Ci WSPANIAŁY :3 i nie wiem skąd ty bierzesz te pomysły. Ale muszę Ci powiedzieć, że jestem zawiedziona prawie wcale nie było
    Zacka :((, a jest on moją ulubioną
    postacią. Mam jednak nadzieję, że w
    następnym rozdziale wróci :3. Dobra,
    ale teraz do rzeczy rozmowa z Brook
    bardzo mi się spodobała te jej rady i w
    ogóle, ale ona chyba coś ukrywa,
    ponieważ jak na mój gust zachowywała się bardzo podejrzanie
    co mi się spodobało. Jednak
    kompletnym przeciwieństwem była
    rozmowa z Emmą strasznie krótka i
    taka trochę bez sensu. Bo dowiedziała się co chciała dochodzi do wniosku, że musi porozmawiać z Bradlejem (przepraszam jak źle odmieniłam imię) i mówi że czas się zbierać :/. Ale i tak jestem zadowolona z nowego rozdziału :))

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://milosc-nie-dzieki.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. nie było Zacka a mimo to emocje sięgały zenitu <3 nie mogę się doczekać następnego rozdziału weny ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział dobry, choć zabrakło mi Zacka. ;-; Mam nadzieję, że w następnym rozdziale już się pojawi... Rany, co się ze mną dzieje? Najpierw chciałam go wykopać na księżyc, a teraz gdy go nie ma w rozdziale mam ochotę się popłakać -.- Czyżbym zaczynała się do niego przekonywać. Hm... W sumie po dokładniejszych oględzinach może się okazać, że wcale nie jest taki zły. Oby Lou wszystko dobrze sobie poukładała i rozegrała odpowiednio, bo nie chcę, aby coś jej się stało :) Zastanawia mnie nadal sprawa Michaela i mam nadzieję, że pociągniesz coś w tym kierunku, bo lubię poczuć dreszczyk emocji ^^
    Emma i Bradley... Nawet fajnie brzmi. Zastanawiam się co też jeszcze wymyślisz z Martinem, bo mi go strasznie żal. Zakochał się w nieodpowiedniej osobie. Ale takie życie... W głębi serca jednak liczę, że rozwiążesz tę sprawę i dasz mu kogoś do pary. Aż serce ściska na myśl, że może być taki nieszczęśliwy :'(
    Życzę weny przy pisaniu następnego i czekam!
    Buziaki, Inna :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Martina. Widać, że bardzo zależy mu na Louise i cierpi widząc, że ona nie odwzajemnia jego uczuć i, co więcej, czuje coś do złego człowieka. Rozumiem jego rozgoryczenie, bo rzeczywiście co ma Zack, czego nie ma Martin? No ale przecież miłość nie wybiera :D
    Dobrze, że Louise zwierzyła się Brook. Martwiłam się o nie, bo oddaliły się od siebie, dlatego wspaniale, że udało im się naprawić relację. Mam nadzieję, że teraz wszystko będzie między nimi w porządku.
    Co do rady Brooklyn, dobrze postąpiła mówiąc jej to, co powiedziała. Choć powinna jeszcze dodać, by Louise uważała na Zacka. Z nim nigdy nic nie wiadomo. Nie można być pewnym, że jej nie zrani.
    Mam nadzieję, że Emma będzie z Bradleyem, i że on się odważy wyznać swoje uczucia! Byliby słodcy razem ;)
    Pozdrawiam serdecznie kochana :*

    OdpowiedzUsuń